W zwiazku z tym, że moja 4-latka po przeprowadzce z wiekszego miasta do mniejszego, nie dostała się tu do przedszkola, więc ciągam ją na taniec i zajęcia plastyczne w Osiedlowym Klubie. Ja nie wiem czy to urok mniejszego miasta czy ciągle przyzwyczajenia z wiekszego, ale widzę dużą różnicę... albo to zależy od prowadzącego... no albo przez to, że jestem z wykształcenia nauczycielką i jeszcze do niedawna prowadziłam sama warsztaty i mam porównanie:)))
Oj jakby chodziła do przedszkola, to nie ciągałabym ją tu, no ale z braku laku to i to dobre, aby miała kontakt z dziećmi no i zawsze tylko ten czas poświęca się na zajęcia twórcze.... no może te zajęcia się rozkręcą:) Narazie wygląda to tak:
Ja z młodszą chodzę, bo jest mała i jej pomagam malować, starsza sobie daje rade. Wczoraj przyszła Pani, dała szablony do odrysowania, kartki, kredki i znikła na jakiś czas, w tym czasie inne dzieci doszły, młodszej się podobało odrysowywanie, a poźniej trzeba było pokolorować jeże, liście... Mojej 4-latce się zaczęło nudzić już przy kolorowaniu, Pani w tym czasie upiększała tablicę, a my samopas i w pewnym momencie myślałam, ze ja tu pilnuję dzieci:)) No ok nie będę się czepiać, może musiała pani zrobić tą tablicę, na której powiesiła nasze wymalowane prace.Mam nadzieję, że co zajęcia tak nie będzie. Ale póki co samej Eryki nie zostawię na zajęciach, bo będzie sie nudzić albo chodzić po sali.Narazie najciekawsze było robienie strachów na wróble.
Ciągle brak czasu na twóczość własną:(( Ostatnio nabiegałam się po różnych Urzędach, szkoła, zajęcia dodatkowe...organizujemy się na nowo życiowo.
A jutro Pasowanie na Pierwszoklasistkę:)
Za propozycją p. Wychowawczyni zmieniamy logopedkę. Dziecię moje starsze też zadowolone z tego faktu, bo ta druga Pani to p. od muzyki. Więc będzie ciekawiej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz