Robię go już... od zeszłej jesieni:))) Czekałam aż się zaczną warsztaty z gobelin, bo akurat miałam chęci i czas, poźniej coś na wiosnę dotkałam, w miedzyczasie zajęłam się koronką...i jak po roku są zajęcia z gobelin, to ja nie mogę akurat w ten dzień przyjechać! Na długi weekend nie wziełam ze sobą wałka do koronek, ani laleczki do łańcuszków, więc się przeprosiłam z moim gobelinkiem i trochę go dorobiłam... Bardziej skupiam się na sprawach technicznych,aby prosto po brzegach szedł, jak wplątać różne nici niż nad samym motywem gobelinu.... taki treningowy gobelinek-kilimek:) Obiecuję sobie, że jak już będę miała miejsce, to zakupie sobie taką ramę z prawdziwego zdarzenia- pionowy warsztat, ale to miejsca niestety trochę zajmuje.... Bo na takich małych ramkach, u dołu to jeszcze dobrze się robi, gorzej u góry... ręce cierpną, kręgosłup boli, bo nie wiadomo jak tkać... ale lubię, wycisza mnie tkanie:) Zwłaszcza w długie jesienne wieczory...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz